To będzie post dla i o mojej przyjaciółce MAŁGOSI . Najwspanialszej istocie na świecie. Poznałam JĄ juz w moim dorosłym życiu , znam 16 lat i NIGDY ale to NIGDY się na Niej nie zawiodłam. Zawsze i w każdej sytuacji mogłam na Nią liczyc. Zawsze znalazła dla mnie czas, dobre słowo( ocean słów!) , pocieszenie .A że mam raczej depresyjną naturę to pocieszać musiała bardzo duzo;-) Ja nie mam zielonego pojęcia Małgosiu skad Ty miałas i masz do mnie tyle cierpliwości? Pocieszanie to nie polegało na zdawkowym ,, nie martw sie !'' O nie ,to nie w stylu Małgosi;-) ONA potrafi wszystko tak pięknie ubrać w słowa, że dla mnie jest Coelhem lub jak kto woli ks. Twardowskim w spódnicy. Uwielbiam jej sms, listy, rozmowy.....ale pomilczeć w JEJ towarzystwie tez jest niewiarygodnie dobrze. Szkoda tylko że wspólne milczenie,wspólne przebywanie razem nie jest nam dane za często. Ja od roku mieszkam w małopolsce a moja Małgosia na Sląsku......Ale to nieważne bo wiem , ze nawet gdyby los mnie rzucil gdzieś w bliżej nieokreślone miejsce to i tak moge na Nią liczyć zawsze i wszędzie;-)
Mówią ,ze ,,przyjaciele są jak ciche anioły ,które podnoszą nas ,gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać'' Chciałbym być takim aniołem. Miałabym chody u Pana Boga ....i może wyprosiłabym GO żeby wreszcie dał Małgosi odpocząć ......Odpocząć od tego cholernego bólu który jej towarzyszy od kilkunastu lat. Moja Małgosia choruje na reumatoidalne zapalenie stawów. Kto sie zetknął z tą chorobą ten wie jakie to jest cholerstwo. Małgosia nigdy sie nie skarży , cieszy sie każdą chwilą bez bólu( Boże jaka Ona jest wtedy radosna!!!!) , zawsze mówi że przeciez może być gorzej, że inni mają gorzej i ,że trzeba cieszyć sie drobiazgami. Skarży sie bardzo rzadko,jeżeli płacze ....to wiadomo że juz musi okrutnie boleć. I dziś jest właśnie taki dzień.......
Czasem los okrutnie z niej zakpi dając szanse na poprawę zdrowia ( mam na myśli różne nowe wspaniałe leki) ale bardzo szybko tą szanse odbiera. Najgorsze jest to że w zaden sposób nie potrafie JEJ pomóc. Moge tylko być. Popłakać ( to mi najlepiej wychodzi). Porozmawiać. Wysłuchać. Ale bólu JEJ nie potrafie zabrać.
MAŁGOSIU , CHCE ZEBYŚ WIEDZIAŁA ŻE ZAWSZE BĘDĘ, ŻE ODLEGŁOŚĆ NICZEGO TU NIE ZMIENI. jeszcze zrobimy razem mnóstwo rzeczy. Pójdziemy do kafejki,gdzie wypijemy cappuccino z pianką na trzy palce;-) Poszwendamy się po sklepikach, zahaczymy o kino , potem najemy się jak bąki w Sphinxie i będzie jak dawniej. Jak się postaramy to i do Ikeii zabłądzimy...... Pamiętaj ,że jesteś dla mnie jak siostra i nikt ani nic tego nie zmieni.....CHIAŁABYM TYLKO,ŻEBY JEDNO SIĘ ZMIENIŁO,zEBY WRESZCIE KTOS WYMYŚLIŁ JAKIŚ CUDOWNY SPECYFIK, ŻEBY KTOŚ MIAŁ NA CIEBIE JAKIŚ KONKRETNY POMYSŁ ,ŻEBY KTOŚ LUB COŚ CI POMOGŁO!!!!!!!!
Maciejka, każdy ma inny krzyż. Strasznie to brzmi, ale taka jest prawda. Dla mnie, dla Ciebie pewnie taki ból byłby nie do zniesienia, a Twoja przyjaciółka potrafi się cieszyć z życia. Pozdrów ją serdecznie. Ja, Ty czy każdy inny człowiek doświadcza innego "bólu" i sens w tym, aby móc być w tym wszystkim w "bólu" człowiekiem, prawdziwym człowiekiem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Żeby tylko żyć tak jak sie nie zyje,żeby tylko móc tak bardzo jak sie chce,zeby trwać kiedy wiary juz brak,zeby tylko śmiać sie kiedy łez nadmiar...i tylko "żeby" zbyt wiele :)
OdpowiedzUsuńMaciejko nie płacz ,stokrotka znów zakwitnie:)I będzie pianka na trzy palce,i zbłakana Ikea, ach jak dobrze Cie mieć :) Dziękuję Ci i slyszę trzepot Twoich skrzydeł,i "żeby" przy Tobie znika.
Maciejko! Tak pięknie napisałaś o Małgosi, że można ten post czytać codziennie na rozpoczęcie dnia, aby rozpocząć go z radością i miłością do drugiego człowieka. Niekoniecznie nawet aż przyjaciela, po prostu do człowieka w sklepie, tramwaju, czy w pracy. Współczuję Małgosi, szczególnie teraz, gdy tak bardzo Ją boli. Rozumiem, bo mam SLE. ściskam Was Obie, jestem pewna, że Twoja przyjaźń niezwykle pomaga Jej i wtedy ból, jakby zmienia smak z nieustannego na taki z przerwami na oddech. Magda
OdpowiedzUsuńprzyjaźń to najważniejsza rzecz!!!pięknie napisałaś o Waszej przyjaźni...i to że Twoja Małgosia choruje i cierpi to Twoja przyjaźń zapewne jej pomaga i daje mocy... zapewne dobre Anioły dodają jej siły...:)Pozdrów ode mnie swoja "przapsiółkę" i trzrymaj się cieplutko!
OdpowiedzUsuńMaciejko, każdy radzi sobie z bólem na własny sposób. Zadaniem przyjaciół jest pomoc w zapomnieniu o nim, uwolnieniu się. Jeśli jednak ból trwa tak długo, to sam staje się przyjacielem. Wiem, jak ciężko jest patrzeć na cierpienie najbliższych, bo sama jestem aktualnie w takiej sytuacji. Wiem też, że nie należy się poddawać, pozwolić się zdominować przez cierpienie i mimo niego starać się żyć normalnie. Twoja Przyjaciółka tak chyba właśnie postępuje. Przesyłam dla Ciebie i dla Niej mnóstwo pozytywnej enegrii. Trzymajcie się cieplutko i czerpcie z Waszej przyjaźni jak najwięcej :)
OdpowiedzUsuńMACIEJKO JAKIM SMUTNY I OPTYMISTYCZNY POST ZARAZEM...PIEKNA PZRYJAŹN....JA ZE SWOJĄ PSIAPSIÓLĄ,,,,MIAŁYBYSMY TĘ SAMĄ TRASĘ:))POZDRAWIAM WAS GORACO:))
OdpowiedzUsuńDziękuje dziewczyny za ciepłe słowa;-) ;-) ;-) Wszystkie pozdrowienia dla mojej Małgosi przekaze.....chociaz myśle, ze sama je przeczyta. Pozdrawiam WAS kochane bardzo mocniutko . Spokojnego weekendu zycze;-)
OdpowiedzUsuńmaciejko ,czy dostalaś ode mnie maila w sprawie wklejania candy?:)))
OdpowiedzUsuńwysłałam jeszcze raz:)
OdpowiedzUsuńWiesz Maciejko, czytam sobie tego posta i staje mi się oczami moja Asia, wspaniały dobry człowiek, tylko że Ona jest z Krakowa właśnie, a ja mieszkam na Śląsku - odwrotnie niż u Was. Ja nie wiem, jak przez pięć lat naszych wspólnych studiów znosiła moje towarzystwo:) Ja też mam depresyjną naturę, lubię długo i szczegółowo wylewać swoje żale, a Asia zawsze słucha, słucha, słucha... i zawsze pocieszy, doda otuchy i sił, zrozumie... Jest niezwykle pogodna, dobroduszna, wspaniałomyślna, taka "arystokratka ducha", choć żyje skromnie, boryka się z problemami finansowymi, z ustawicznym bólem kręgosłupa. Podziwiam Ją, Ona podtrzymuje moją wiarę (czasem bardzo słabą) w ludzi. Takie spotkania z Małgosią, z Asią, z Im podobnymi ludźmi są dla nas wielką lekcją życia.
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia i uściski dla Twojej Małgosi!